wtorek, 11 listopada 2014

'Pain demands to be felt'

Po ostatnich rozmyślaniach doszłam do wniosku iż życie poddaje nas wielu testom. Niektóre z nich łatwo jest przejść, niektóre wywołują w nas wiele emocji i życiowych problemów. Najgorszym z najgorszych możliwych życiowych testów jest test na szczęście. Nie jest on w prawdzie szczególnie trudny, jednak nie każdy może zrozumieć na czym on polega. To już jest gorsza sprawa. Trzeba wiedzieć czym tak naprawdę jest miłość, radość, uśmiech przyjaźń. Tylko wtedy można zdawać taki ,,sprawdzian". Jest on potrzebny... do bycia codziennie w dobrym nastroju, a nawet bardzo dobrym. Nie zawsze potrafimy cieszyć się z tego co mamy. A przecież są w życiu małe drobnostki, których nawet nie zauważamy. Myślimy tylko o rzeczach materialnych ale są ważniejsze sprawy! Przypomniał mi się fragment piosenki ,,Cieszmy się z małych rzeczy bo, wzór na szczęście w nich zapisany jest". Piękne prawda?. I takie prawdziwe!. Często też nie obchodzi nas druga osoba. Marzymy o czymś, jednak szybko o tym zapominamy, patrząc na koszty. Pieniądze nie są ważne w życiu!!!. Gdyby nie wynaleziono ,,monety" czy ,,banknotu" wszystko byłoby w porządku. Ludzie zaczęliby zauważać i kochać otaczający nas świat. Człowiek dostrzegłby nawet pełzającą mrówkę. Może się zdarzyć że ktoś widzi to wszystko (a zdarzają się tacy) ale mimo to, nie zastanawiają się dlaczego to wszystko istnieje. No dlaczego?. ,,Świat stworzono po to by przygotować wszystkich do ostateczności-prawdziwego raju"-tak brzmi cytat z mojej ukochanej książki ,,Ciemność Rzeczywistości". Dziś musimy przeżyć najgorsze, jednak nikt (poza Bogiem) nie wie co się wydarzy następnego dnia...
***
Tamten dzień.. dzień w którym poznałam ją... zaczął się tak jak zwykle. Obudziłam się w pustym łóżku.. w pustym i ciemnym pokoju. Uczucie smutku i przygnębienia znów zalało mój umysł. Spojrzałam na zegarek. 8:30 AM. Pomyślałam, że skoro i tak już nie śpię, wstanę wcześniej. Dzisiaj kończę tę cholerne gimnazjum! Wreszcie będę mogła chodzić do szkoły muzycznej. Poprawiłam lekko włosy i opuściłam stopy na ciepłe panele. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej mój 'apelowy strój'. Po wręczeniu świadectw, trzecioklasiści (właściwie byli już) mają bal. Ja oczywiście na niego nie idę z dwóch powodów : a)nie mam partnera i nie mam zamiaru oglądać mojego byłego i tej suki razem. b)nie mam nawet przyjaciółki z którą mogłabym posiedzieć lub potańczyć. Nie lubiłam zawierać znajomości... kiedyś w przedszkolu miałam przyjaciela.. a potem się wyprowadziłam.. do tej pory za nim tęsknie.. pamiętam go jak przez mgłę.. ale wiem że wołałam do niego Ross. Bałam się że nie zostanę zaakceptowana więc wolałam się przez 3 lata nie odzywać. Jednak Jamie-mój były chłopak który mi mówił jak bardzo mnie kocha a potem lizał się z cheerladerką.-uwiódł mnie i popełniłam najgorszy błąd mojego życia będąc z nim. Dobrze że nie zdążyłam się w nim zakochać.. to co mi zrobił bolało by bardziej. Po tym jak już odziałam swoje nie zbyt atrakcyjne ciało w białą koszulkę i czarną skórzaną spódnicę, zeszłam na dół by zjeść śniadanie. To mój ostatni dzień w tej głupiej budzie! Cieszyłam się tego powodu i to bardzo.
-Już wstałaś?-spytała moja siostra, która właśnie weszła do kuchni.
-Masz z tym jakiś problem?!
-O co ci chodzi?!-krzyknęła-Nie mogę po prostu spytać?-spytała z wkurzoną miną, jednak gdy zobaczyła łzy w moich oczach, usiadła i objęła mnie ramieniem.
-Wiesz jak bardzo przeżywam każdy weekend.. a co dopiero wakacje.
-Samotność aż tak boli?
-Aż tak..-wzdycham-Każdy ma kogoś, ty masz swoją ekipę.. prezydent ma pierwszą damę... a ja?..ja nie mam nikogo-kończę biorąc łyk ciepłej kawy.
-Nigdy nie wiesz co ci się przytrafi.-pocałowała mnie w policzek starając się mnie pocieszyć.
-Moje życie jest tak cholernie nudne, że dziękuje za pocieszenie .. ale mnie już nic nie zaskoczy. Zakończenie roku szkolnego wyglądało jak zawsze..dyrektor wykładał ten sam nudny i wkurzający apel. Potem była msza.. no i oczywiście wręczenie świadectw, podziękowania za 3 lata pracy i pytania 'do jakiej szkoły idziesz dalej' (co było jedyną odmianą pod koniec czerwca). Potem, kiedy powinnam szykować sukienkę na bal i ćwiczyć wolnego.. poszłam do mojego ulubionego centrum handlowego. Zabrałam ze sobą oczywiście 'Ciemność Rzeczywistości'. Usiadłam znów w tym samym miejscu..czytając te samą książkę.. i pijąc tego samego shake'a czekoladowego. Jedna rzecz jednak nie dawała mi spokoju.. czułam na sobie czyjś wzrok. Kiedy zorientowałam się skąd pochodzi spojrzenie przeszywające mi czaszkę, spostrzegłam młodą dziewczynę., czytała moją książkę! Kiedy zorientowała się że na nią patrzę uśmiechnęła się i pomachała do mnie mówiąc 'Hej'
Nawet wtedy nie pomyślałam że ta śliczna dziewczyna, z krótkimi kruczoczarnymi włosami odmieni całe moje życie. Pomyślałam że to musi być znak. Siedziałam jednak chwilę w niepewności, nie wiedząc czy z nią zagadać. Spojrzałam na CR (od.aut tak będę nazywać w skrócie książkę Lau), zaznaczony jej fragment.. pchnął mnie do działania 'Życie bez przyjaźni jest niczym'. Zebrałam się w sobie i wstałam. Usiadłam obok dziewczyny i zmierzyłam ją wzrokiem z uśmiechem na twarzy.
-Dlaczego tak na mnie patrzyłaś?-spytałam.
-Czytałaś CR-zauważyła-Nigdy nie widziałam kogoś kto by lubił tę książkę.
-I vice versa.-uśmiecham się.
-Vice versa razy dwa!
-I do potęgi!-dziewczyna szturcha mnie w ramię i śmiejąc się po chwili nie może złapać powietrza. Po chwili sięga ręką w dół i wkłada do nosa rurki. Uspokaja się lekko.
-Wszystko okay?-pytam.
-Tak..-odpowiada-Wybacz... rak..
-Co?.-pytam dostrzegając również butle z tlenem włożoną w niebieski plecak na kółkach.
-Hej..nie mam nikogo bliskiego, żadnej przyjaciółki więc.. może poszłabyś ze mną na spacer?-spytała-Wszystko ci opowiem.
-D-dobrze-zawahałam się. Dziewczyna wyjęła z torby komórkę.
-Napiszę do mamy.
-Okay.-kiedy już to zrobiła zorientowałyśmy się że nawet nie znamy swoich imion.-Jestem Laura. Laura Marie Marano mam 16 lat.
-Shailene-uśmiecha się-Shailene Diann Woodley w twoim wieku.-szatynka wstaje i prosi bym ją podtrzymała, wykonuję jej polecenie i jak prosiła.. poszłyśmy na spacer.Więc.. tak mniej więcej wyglądała nasza historia. Poznałyśmy się przypadkiem i zaiskrzyło między nami. Nie w kwestii seksualnej oczywiście! W kwestii przyjaźni. Pamiętam .. kiedy siedząc z nią w parku, trzymała moją dłoń-dłoń obcej dotąd osoby i opowiedziała mi swoją historię. Kiedy miała 14 lat zdiagnozowano u niej nowotwór i był to najgorszy z możliwych scenariuszy bo rak tarczycy 4 stopnia. Przyjaciele ją zostawili... chłopak porzucił.. rozumiałam ją i wiedziałam co czuję mimo, iż ja jestem zupełnie zdrowa.  I jak powiedziała 'no i zaczęło się, chemia, naświetlania i tak dalej' , kilka miesięcy po odkryciu choroby, lekarze postawili jej tzw. 'wyrok' okazało się że nie dożyję 15 roku życia, rak przeniósł się na płuca, straciła siły i wypadły jej włosy.. później jednak stało się coś niesamowitego! Jej stan się polepszył przez leki które przyjmowała i cebulki jej włosów odbudowały się więc w rezultacie jej włosy odrastają jednak są bardzo słabe. Dwa lata później spotkałyśmy się. Przyjaźnimy się dopiero od 3 lat, ale kocham ją jak nikogo innego na świecie. Nie potrafiłabym pokochać kogoś bardziej niż ją..przynajmniej dopóki nie spotkałam jego...
***
Dzisiaj nie mogłam zobaczyć się ze swoją przyjaciółką. Dlatego że miała te swoje rezonansy i inne przygnębiające i rakowe sprawy. Postanowiłam jakoś to wykorzystać i pomóc rodzicom sprzątać w garażu, znaleźliśmy kilka fotek z mojego dzieciństwa i mama jak zwykle zaczęła się rozklejać. Tata jednak chciał udawać twardego i odbiegł od tematu, rzucając mi na ręce stare kartony, które kazał wynieść. Idąc zawalona po czubek głowy tymi pudłami nie widziałam nic oprócz swoich stóp. Ktoś uderzył mnie przypadkiem w ramię i upuściłam wszystko na ziemię.
-Matko przepraszam cię nic ci nie jest?!-krzyknął męski głos. Kiedy spojrzałam w górę zobaczyłam wysokiego, dobrze zbudowanego chłopaka.-Totalnie na mnie wpadłaś!-uśmiechnął się-Ale jechałem na desce-rzeczywiście trzymał po pachą deskorolkę. Muszę przyznać że był naprawdę przystojny, blond włosy i głębokie wręcz czekoladowe oczy. Na białej koszulce wisiał naszyjnik z .. nie wiem logo? Na nadgarstku miał splecione bransoletki, czarne jeansy i trampki. Chłopak podał mi dłoń i podniósł mnie.-Nic ci nie jest może zadzwonić po pogotowie?
-Daj spokój-zaczęłam się śmiać i kiedy chłopak zrobił to samo ujrzałam jego śliczne śnieżnobiałe zęby.
-Jesteś dzisiaj trzecią osobą którą potrąciłem-poprawił swoją grzywkę i zmarszczył czoło.. wydał mi się dziwnie znajomy.
-Uważaj na drugi raz-chłopak pomógł mi pozbierać pudła i wrzucić je do śmieci. Chciałam odejść jednak przypadkiem zagrodził mi drogę. Postawiłam więc krok w drugą stronę jednak znów na siebie wpadliśmy. 
-Co tak skaczesz?-spytał i nagle dostałam olśnienia. Ten pięcioletni chłopczyk z którym się przyjaźniłam mówił do mnie tak samo.. nie pamiętałam jak wyglądał ale wiedziałam jedno.. miał na imię Ross.. blondyn mógł wziąć mnie za idiotkę ale postanowiłam spróbować. Uśmiechnęłam się szeroko-Ross?!
-Um.. tak a ty to kto? Kolejna nawiedzona fanka?
-Hmm?-spytałam.
-Nic tylko wiesz.. z resztą-przerwał-Opowiem ci wszystko na spacerze masz ochotę?-spytał.
-Ja cię znam człowieku!-zaczęłam piszczeć z radości.-Nie poznajesz mnie?-spytałam z nadzieją. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem.
-Ja..n-chłopak przerwał-Mój boże-poczułam że do oczu napływają mi łzy. Blondyn złapał mnie za ucho.
-Przestań łaskoczesz-zaczęłam się śmiać.
-To nie możliwe!-krzyknął.-Laura?!!!-przytuliliśmy się do siebie w podekscytowaniu nawzajem się przekrzykując. Chłopak podniósł mnie do góry i obkręcił-Urosłaś!
-Ty też-powiedziałam odrywając się od niego.-Kiedyś byłeś taki mały i miałeś dziury w zębach!
-A no dziękuje ci bardzo-zaśmiał się-A ty?! Taka malutka byłaś, miałaś warkoczyki i aparat na zębach!
-Co ty tu robisz?!-krzyknęłam.
-Mieszkam od roku-uśmiechnął się-Skoro o tym nie wiesz sądzę że nie masz pojęcia o tym że jestem sławny.
-Jesteś sławny?
-Spójrz na samochód za tobą-w środku auta siedział mężczyzna który zaczął udawać że nas nie obserwuje.-Cały czas robił nam zdjęcia i myśli debil że się nie połapie?
-Jesteś aktorem?
-Też.. ale bardziej znany jestem jako frontman mojego zespołu R5.
-Długo by opowiadać co?-spytałam.
-Tak.-odpowiedział-Chodź ze mną na ten spacer to nadrobimy te stracone 14 lat.-Byłam wtedy w takim szoku że zapomniałam wrócić do domu i powiedzieć mamie co się stało! Ciekawe czy go pamiętają!. Nasz spacer zmienił się w kilkugodzinne siedzenie na plaży. Dowiedziałam się o nim bardzo dużo rzeczy.. zmienił się i to bardzo. Już jako pięciolatek grał na gitarze a teraz? Wyprzystojniał ma swój własny zespół i to składający się jego rodzeństwa i jego przyjaciela .. Ratll.E.. Ellingtona? Nie wiem nie mam dobrej pamięci-uśmiecham się w myślach. Zespół R5 nie jest bardzo znany na świecie. Grają rock'a więc może dlatego też o nim nie słyszałam. Dzień zleciał mi jak mrugnięcie okiem.... to dziwne ale nie miałam ochoty się z nim rozstawać. Podobał mi się jego uroczy uśmiech  i to jak mnie rozśmieszał. Wspominaliśmy dobre czasy siedząc na molo. Martwiło mnie tylko to że jeszcze do tej pory nie odezwała się Shailene. 
-A pamiętasz jak wszystkich ustawiałaś?-spytał.
-Oh tak byłam wkurzająca.
-'A w klasie się nie je lizaków!'-Ross szturcha mnie w ramię. Objął mnie i przyciągnął do siebie.
-Nie mogę uwierzyć że spotkaliśmy się po 14 latach!
-Ja też nie-uśmiechnęłam się puszczając go-Ale przypadek.
-Przypadek?-spytał-To przeznaczenie-znów uśmiechnęliśmy się do siebie. Komórka chłopaka zaczęła dzwonić kiedy odebrał słyszałam tylko głos wściekniętej na niego dziewczyny. Tłumaczył że spotkał starą przyjaciółkę 'tą o której tak ci opowiadałem!' i powiedział że musimy po woli się zbierać.
-Kto to był?-spytałam z ciekawości kiedy chłopak odprowadzał mnie do domu.
-Moja dziewczyna.. w sumie to była..
-Co się stało?
-Zdradziła mnie.. z moim byłym najlepszym kumplem.
-Znam ten ból..-zaczęłam-Mój chłopak też mnie zdradził.. nie wiem czy umiałabym komukolwiek jeszcze zaufać.
-Czasami warto dać komuś szansę.. ja jej wybaczyłem ale nie wróciliśmy do siebie-powiedział-Maia ma taki charakter że jak coś chce to musi to dostać.. jest cholernie zarozumiała aż mnie to wkurza, więc.. chyba już nigdy nie będziemy razem.
-Kochałeś ją?-spytałam.
-Sam nie wiem.. okaże się jak się w kimś zakocham.. bo to będzie całkiem inne uczucie.
-Romantyk i do tego chłopak z kapeli.. miałeś chyba fajne życie co?
-Dalej takie jest-na koniec oczywiście wymieniliśmy się numerami i chłopak na pożegnanie pocałował mnie w policzek. Weszłam do domu opierając się o drzwi, stanęłam z uśmiechem i zrzuciłam buty ze stóp.
-Co ci się stało?-spytała Vanessa.
-Nie uwierzysz kogo spotkałam.-opowiedziałam siostrze o moim starym przyjacielu 'Ross ten mały koczkodan z podbitym okiem?' Koczkodanem bym go nie nazwała. Kiedyś 2 chłopaków zaczęło szarpać mnie za włosy i chłopczyk obronił mnie tym samym oberwał po twarzy. Pamiętam jak mnie potem przytulił i powiedział że nigdy mnie zostawi. Mieliśmy tylko 5 lat ale można powiedzieć że władaliśmy już rozumem 10 latka. Trzy dni później wyprowadziłam się i nie widziałam go aż do teraz. Około 9.PM rzuciłam się na łóżko myśląc tylko o mojej przyjaciółce bo nie widziałam jej cały dzień! Stęskniłam się za nią. Zadzwoniłam do przyjaciółki i usłyszałam jej zmęczony głos.
-Cześć kochanie.
-Obudziłam cię?-spytałam.
-Na szczęście nie .. nie mogę zasnąć.
-Jak się czujesz? Wszystko okay?
-Tak dziękuje że pytasz co dzisiaj robiłaś?
-Porządki w garażu i... natknęłam się na Rossa.
-Na tego twojego przyjaciela z dzieciństwa?!-krzyknęła podekscytowana.
-Właśnie na niego-zaczęłam się śmiać.-Boże dziewczyno ale on jest przystojny!
-Czy ty się przypadkiem nie zakochałaś?-spytała.
-Przestań-rzuciłam-Skoro nie śpisz to.. może wezmę coś do przebrania i zostanę u ciebie na noc co?
-Jasne już nie mogę się doczekać kiedy cię przytulę.
-Będę za 30 minut.-usłyszałam tylko okay-które moja Shail powtarzała dość często
Zastałam moją przyjaciółkę przebraną w piżamę. Leżała na łóżku czytając 'Ciemność Rzeczywistości'-książkę która nas połączyła. Usiadłam obok niej i mocno ją przytuliłam.
-Mój chłopak-powiedziałam.
-Moja dziewczyna-ścisnęła mnie mocniej śmiejąc się.-Rozbieraj się-powiedziała-Obejrzymy coś i pójdziemy w kimę ale najpierw..kupiłam budyń.
-Serio?!-krzyknęłam szczęśliwa.
-Tak-uśmiechnęła się-Zrobimy go a potem powiesz mi coś więcej o tym twoim Rossie.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się. Kiedy nasze ulubione jedzenie było już gotowe, położyłyśmy się w łóżku. Klasnęłam dłońmi by zgasło światło. Na sufie w pokoju dziewczyny, zamontowane były małe gwiazdy i księżyc jak w pokoju dziecięcym.
-Pamiętasz jak je zamontowałyśmy bo bałaś się ciemności?-spytałam biorąc do ust łyżkę budyniu.
-Nie bałam się!-oburzyła się-Sorry ale po 'Obecności' ciężko było usnąć.
-Shail..-spojrzałam na nią.
-Dobra boje się ciemności.. i śmierci też-zaczęła-Jak sobie pomyślę, że najpierw będę płakać z bólu a potem zamkniecie mnie w trumnie..
-Przestań!-krzyknęłam płacząc-Nie umrzesz!-wiedziałam jednak że to jej nie pocieszyło.
-Każdy kiedyś umrze ty też.
-Po prostu chciałabym żebyś o tym nie mówiła okay?!-przytuliłam się do niej.
-Dobrze.
-Powiedz że nigdy mnie nie zostawisz-dziewczyna pocałowała mnie w czoło i szepnęła nigdy cię nie zostawię.
-Nigdy?
-Nigdy.-skończyła. Potem wróciła do tematu Rossa. Pogrzebałyśmy trochę w internecie. Ich piosenki są naprawdę świetne. Mnie jednak najbardziej ruszyła 'If i can't be with you' . Włączyłyśmy z dziewczyną 'Annabelle' to kontynuacja obecności.. film był przerażający w rezultacie moja przyjaciółka zasnęła przytulona do mojej piersi. Przed tym jak zasnęła zdążyła mnie jeszcze rozśmieszyć. 
-Chcesz być moją dziewczyną?-spytała.
-Co?-wybuchnęłam śmiechem.
-No..-dziewczyna ziewnęła-Myślisz że jeszcze w życiu spotkam miłość?
-Na pewno-powiedziałam-Jestem pewna że Bóg patrzy na ciebie i mówi 'A tą piękność zostawię dla kogoś wyjątkowego' .
-Dziękuje kochanie.
-Nie ma za co.-po tych słowach usłyszałam jak zaczyna chrapać. Wyjęłam z jej ślicznego noska rurki, doprowadzające tlen do jej płuc i podłączyłam ją pod takie urządzenie jak mają w szpitalach. Założyłam jej maskę na usta. Kiedy zasypiałam słyszałam jak maszyna oddycha za nią i patrząc na dziewczynę.. zrozumiałam że nigdy nie chcę jej stracić. Moje życie bez niej nie miałoby sensu.
****************************************
  

No hej wszystkim!
Wreszcie coś mnie natchnęło do napisania tego beznadziejnego i krótkiego rozdziału.
To mój nowy blog więc proszę was zostawcie komentarz jeśli czytacie ;)
Mam nadzieję że skomentują mi moja Wierna i Słodka xD
No nic to ja już chyba nie mam nic więcej do powiedzenia ;)
Pozderkixcx.


20 komentarzy:

  1. Wspaniały! :)
    Nie mogę się doczekać następnego ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. *omomomomomo* <3
    Rozdział jest boski, a ty mówisz, że jest beznadziejny. Nie kłam mi tu!!! xD
    Spodobało mi się to, że Lau nareszcie odnalazła przyjaciółkę i spotkała Ross'a po tylu latach. To takie urocze ♥
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! :)

    Weny życzę! *O*
    Sylwia. xx

    ps. I niech moc będzie z tobą :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakochałam się w tym blogu na ZABÓJ...normalnie nie wyobrażam sobie już życia bez tego cudeńka. Na fakcie. Lovciam całym serduchem. Początek...normalnie się wzruszyłam jak to wszystko opisałaś. I co wciąż sądzisz że to ja niby jestem lepsza w pisaniu...kochanie ty moje. Jeśli tak to przeczytaj sobie te cudeńko u góry...tak z 20 razy. Może wtedy dojdzie do twojego mózgu że to TY JESTEŚ LEPSZĄ PISARKĄ...bejb<3.
    Ross+Lau...sama słodycz. Normalnie się tu rosspływam z rosszkoszy. Hahaha. No co NAJLEPSZA PARKA EVER...kto się ze mną nie zgodzi...na pal...!!! Jezu te dawne znajomości. Kocham takie wydarzenia. Dzięki takiemu czemuś rodzi się prawdziwa miłość....widzisz już mi wali.
    Shailene i Lau ta przyjaźń. One są po prostu wybitne...a ten tekst Shay (mogę tak pisać to słodko brzmi...?) 'Zostaniesz moją dziewczyną...?' Normalnie ległam ryjem. Leże i nie wstaję. BEST THIING EVER...
    Nic dodać ująć. Kocham bloga...ciebie...(ale to już wiadomo od dawna....sooo...) rozdział. Wszystko jest palce lizać. Czekoladka na torcie. Czekam na nexta moja kochana PISARKO...życzę weny. Buziaki<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    Sweetaśne ♡
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój bosz nie po prostu ten rozdział jest tak wspaniały że aż chce mi się wrzeszczeć! <33 czekam na nexta :D <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. W koncu sie doczekalam! ♥♥♥
    Genialny rozdzial :3
    Ross przystojniak <3333
    Czekam na next :)
    Buziole-Maja♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział... Spotkanie Laury i Rossa po latach... Jakie to słodkie...
    Świetnie piszesz. Czekam na next tu i na twoim drugim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Po prostu cudo ;) Jaka wzruszająca historia (a to dopiero początek więc nie wiem co będzie ze mną dalej ;D) Czekam na nexta równie wspaniałego co ten ;)
    Pozdrawiam Mea :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowita jest przyjaźń Laury i Shailene. Wzruszający rozdział. Czekam na next <3 Zapraszam do głosowania u mnie: http://r5-interaktywnyblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Omniomniomniomniomniom *,*
    Szalona! No chyba nie odżałuję... Gdybym wiedziała, że to jest tak zajebiste byłabym tu wcześniej!? A tak jestem na szarym końcu :(
    Tak Cię strasznie przepraszam. Nie bedę Ci tłumaczyć dlatego dopiero teraz tu jestem, bo po pierwsze ty wiesz czemu, a poza tym bardzo Cię cenię i nie chcę Cie okłamywać więc z przykrością i hańbą dla mnie muszę się przyznać, że ja Wierna Czytelniczka zapomniałam o tym blogu!!! Tak wiem, wstyd, ale taka jest prawda i nie ma co tu ukrywać. Postaram Ci się to jakoś wynagrodzić :)
    Więc jak już zaczęłam gdybym wiedziała jakie to jest piękne, jakie to jest wzruszające i w ogóle byłabym tu wcześniej. Ta przyjaźń jest taka piękna i poruszająca. Pomimo tego, że Shailene jest chora to Lau jej nieopuszcza to jest takie piękne, że sama gubię się w słowach ;) (co pewnie zresztą widać ;D). Nie wiem jak potoczy się ich dalsza przyjaźń, ale póki co bardzo mnie wzrusza, a Wierną Czytelniczkę nie jest łatwo zmusić do płaczu ;,) Więc chwała Ci za to ;*
    Dalej, to jakże przemiłe i takie very very sweet spotkanie po latach Lau i Rossa, kolejna rzecz, która mnie wzrusza. ;) Teraz to już chyba naprawdę nic ich nie rozdzieli.
    Cóż jeżeli opowiadanie nadal będzie w takiej tonacji to musisz wiedzieć dwie rzeczy:
    Po pierwsze możesz być absolutnie pewna, że wsiadam z tobą w statek zatytułowany "Unique" i wyruszam z w ten dziewiczy rejs (Nie pytaj wali mi już xD) i coś czuję, że tu trochę zabaluję ;)
    A po drugie, muszę wyposażyć się w chusteczki, za które przyślę Ci rachunek xD
    Oprócz tego wszystkiego, czekam na nowy rozdział, tym razem na pewno nie zapomnę. ;D Słowo harcerza :) (którym nigdy nie byłam xD ;D) Tak więc trzymaj się cieplutko Kochanie ;) Mam nadzieję, że wybaczysz mi mój błąd i małe zapominalstwo :)
    Całuję
    ~ (Spóźnialska xD) Wierna Czytelniczka ~

    OdpowiedzUsuń
  11. GENIALNE ! Historia poruszająca, spotkanie po latach, choroba .. Boskie ... Tylko szkoda, że tak rzadko rozdziały, ale rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny rozdział. Aż mam łzy w oczach. Tak pięknie to opisałaś C:
    Nie mogę w to uwierzyć... Spotkanie Raury był śliczne <3
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  13. CUDO!!!!
    Spotkanie Rossa i Laury po tylu latach... Awww rosspływam się <333
    Zgaduję, że oglądałaś film "Gwiazd naszych wina" :D Naprawdę piękny film!!
    Czekam niecierpliwie na nexta :)
    Olivia<3

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział < 333
    Też uwielbiam "Gwiazd naszych wina" :* Blog na prawdę cudnie się zapowiada.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ; 3
    ~Livv
    MÓJ BLOG :
    you-will-be-forever-raura.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Blogger się buntuje przeciwko mnie ;c
    Świetny pomysł na bloga :)
    Nie czytałam jeszcze "G.N.W." J.Greena, ale słyszałam od bff, że warta przeczytania oraz fajny film :)
    Świetne spotkanie Raury a ta choroba bf Lau :c
    Blog bardzo ciekawy i będę jeszcze zaglądać <3
    Loffki, Tin

    OdpowiedzUsuń
  16. 32 yr old Executive Secretary Shane Siney, hailing from Listowel enjoys watching movies like Stargate and Polo. Took a trip to Historic Centre of Guimarães and drives a G-Class. lubie to

    OdpowiedzUsuń